środa, 11 listopada 2009

je_s(i)ennie

Dziś. Z wdziękiem zaspałam do pracy, potem już tylko deszcz, deszcz... i nieoczekiwana wizyta przemokniętego Harcerza :)

Potem
moment załamania.
Kilka słów dających do myślenia, za które dziękuję!!
Chyba czasem trzeba sobie pozwolić na bezsilność wobec tych sytuacji, które dzieją się w naszym życiu. Zwłaszcza, kiedy dzieją się dość intensywnie i naraz.
To "pozwolenie sobie" nie jest najłatwiejsze i przyjemne. Tym bardziej w momencie, kiedy człowiek przyzwyczajony do brania "wszystkiego" na siebie, zapomina że powinien czasem pomyśleć o sobie, ale tak zdrowo. Uczę się.
Uczę się też sytuacje na które nie mam wpływu przyjmować po prostu. To trudne.
Trudno jest przyjąć "po prostu" fakt choroby czy niezrozumiałych dla Ciebie wyborów, osoby Tobie bliskiej...

Później
dwa spotkania. Bardzo ważne spotkania :)
I jak wracałam do domu, to zaskoczyło mnie. Bardzo mnie zaskoczyło. Aż zrobiłam zdjęcie. Wystawa sklepowa, po drodze do domu. A nawet się Adwent nie zaczął...



I wniosek końcowy. Cytat z wieczornych opowieści, które były pięknym uwieńczeniem dnia dzisiejszego - " W życiu trzeba korzystać z okazji, w sensie cielesnym..."
No i pani M. lubi filmy z Hughem Grantem bo on "ma flegmę"...

Niedawne odkrycie. Dziś po głowie się przechadza.


Dobrej nocy!

4 komentarze:

  1. Dumo, w piątek podczas zakupów w galerii nie zdziwiły mnie jakoś choinki w Peek... życie, życie

    OdpowiedzUsuń
  2. mam zbyt dużo myśli, żeby jakoś je uściślić ;)

    ale okazje łapać trzeba- tego jestem pewna :) i to zupełnie poważnie, zresztą te drugie też- "znaki" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ładnie. a choinki - wiesz - pierwsze choinki (paskudne z resztą) i bombki widziałam jeszcze przed dniem Wszystkich Świętych - w październiku. Po co oni to robią? Żeby mi zbrzydło do świąt?...

    OdpowiedzUsuń
  4. może... generalnie coś takiego jest paskudne. Zwłaszcza, że po świętach zaraz znikają. No właściwie po Nowym roku. A powinny do 2 lutego. Głupi ten świat.

    OdpowiedzUsuń