niedziela, 27 grudnia 2009

i po świętach...

... trochę zakręcona świętami jeszcze jestem (czyt. nic nie robieniem). Zapomniałam, że się umówiłam, dziś o 18.15 telefon i pytanie - "Asiu, gdzie jesteś?" i sprint po oblodzonych, srebrzyście dających po oczach, krakowskich chodnikach, tylko po to, by pusty autobus, który przyjechał trzy minuty za wcześnie, odjechał mi sprzed nosa. Teraz nocne porządki w papierach - bo nie mogę znaleźć jednej kartki, którą położyłam na wierzchu. Z tym, że ten wierzch był jeszcze pięć dni temu na szafce, która zmieniła swoją lokalizację. Teraz jest gdzieś, więc szukam. Mimo to nadal lubię poniedziałki (:

sobota, 26 grudnia 2009

święta, święta

Święta. Od kilku lat są bardzo nietypowe, bardzo inne niż zawsze bywały.
W te zupełnie inaczej. Zaskakująco.
Staram się, nie przywiązywać wagi do przed świątecznej krzątaniny, przygotowań, ubierań choinki i innych zabiegów, które kiedyś (przez znaczną większość mojego żywota) stanowiły centrum świąt Bożego Narodzenia. Chyba nie o to chodzi. Te Święta są tajemnicą, której trzeba spróbować dotknąć i doświadczyć. Nie takie to proste.
Śniegu ani grama. Dzisiejsza krakowska pogoda sprawia wrażenie wiosny, dlatego idę na spacer z moim canonem, z którym dość dawno się nie widziałam.
Pracuję nad kolędowym projektem muzycznym, który znajdzie swój finał pod koniec stycznia 2010 - jeśli wszystko dobrze pójdzie :) W związku z tym, szukałam w sieci różnych aranżacji kilku pastorałek. Znalazłam to. Piękne.
Życząc pięknego drugiego dnia Świąt - pozdrawiam!

piątek, 25 grudnia 2009

wtorek, 22 grudnia 2009

pierniczenie

Pierniki! Szalono dziś w ogóle!
Widzę, że Maniakalna też :)

Z Martą, która cudem zdążyła na ostatni autobus (ten co jedzie na koniec świata :P), robiłyśmy te pierniczki cały wieczór - normalnie manufaktura.

A oto efekt naszego pieczenia



Ile radości przy tym było. Małe a cieszy!
Zwłaszcza Martę, którą szczególnie pozdrawiam :D

Dobrej nocy :)

niedziela, 20 grudnia 2009

Wesoły Smoleńsk :)

Lubię siarczysty mróz i słońce. Krakowskie szarości dziś były wyjątkowo piękne.
Nacieszyć się nie mogę i przestać zachwycać piątkowym faktem, narodzin Adasia.
To ciągle niezwykłe. Niesamowite :)

I lubię ludzi. Jeden z obrazków, gdy wracałam do domu
Tato z dwójką dzieci, na Smoleńsku, urządzają gonitwę dookoła "okrąglaka".
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie śmiech dzieci, rozchodzący się na całą ulicę.
To mi humor już do końca ustawiło :) Ile radości przynosi taka zabawa:) a w życiu takiego śmiechu nie słyszałam.
Idę i się śmieję, ale co lepsze, ludzie przechodzący obok i wychodzący z kościoła, też się śmieją.
I to tak maksymalnie. Smoleńsk na odcinku Planty - Felicjanek się śmieje. Jak w filmie jakimś. Nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby "cała ulica" ludzi śmiała się do siebie. Tu akurat z faktu, że małe dziecko na baranach taty, na hasło "a ku ku" i wyskok starszego brata zza filara, reagowało jakby to byłą najśmieszniejsza rzeczą na świecie! Najwyraźniej dla niego było, a przy okazji, zupełnie nieświadomie, ten rozrechotany, niespełna dwulatek spowodował u wielu dziś, zdecydowaną poprawę humoru :)


Grechutę też lubię. Bardzo.

cud narodzin

Piękne jest, kiedy rodzi się nowy, mały człowiek. Nowy, do poznania. Zaskakujący i piękny. To takie niezwykłe. Przychodzi dzień, że rodzi się nowa istotka, na którą przez dziewięć miesięcy z niecierpliwością, niepewnością, utęsknieniem i ogromną miłością, czekaliśmy w mojej rodzince wszyscy. Niesamowite. Jeden moment i jest na świecie. Nowy, nieznany i bezbronny człowieczek. Dziś przez cały dzień otworzył oczy tylko jeden raz. Mówią, że nie podobny do żadnego z rodziców.
Tak swój. Dar z Nieba. Cud :)

piątek, 18 grudnia 2009

Mroźno, biało i piękny widok zachodzącego słońca - pomarańczowa ognista kula, przedzierająca się przez szaro - białe zachmurzenia.
Zepsuty tramwaj i myśl o tym, by jak najszybciej dotrzeć - najlepiej teleportować się do domu.
Bo w domu kubek gorącej herbaty. Stało się. Zapachem rządzącym obecnie w moim mieszkaniu, jest aromat "mieszanki świątecznej". I choć wcale świątecznie mi nie jest, ani przed świątecznie, to miło i przyjemnie jest usiąść z książką, otulić kocem i oderwać się od całotygodniowego zgiełku, który bywał bardziej lub mniej przyjemny. Weekend będzie pracowity, ale to dopiero jutro.
Z herbacianym aromatem, wymieszane dźwięki muzyki. Tych dwóch panów, popełniło w 2006 roku album. Zachwyty. Kocham Muzykę!

Przed chwilą urodził się mój siostrzeniec. Adam Maksymilian :)
3800g i 51 cm!
Radość, radość!!! :D
Pozdrawiam wieczornie :)

wtorek, 15 grudnia 2009

teraz i tu

Na angielskim rozmawialiśmy o kanarach. Jechałam dziś tylko trzema środkami transportu publicznego i w każdym z nich miałam okazję usłyszeć subtelnie brzmiący głos pana siedzącego w głośnikach i zapowiadającego przystanki - "prosimy przygotować bilety do kontroli". Za trzecim razem zaczęłam śmiać się sama do siebie. Chyba dość głośno, gdyż wzbudziło to reakcje na twarzach moich współpasażerów - też się śmiali. Miałam słuchawki w uszach, więc nie usłyszałam, co powiedziała do mnie, pani kiedy wysiadałam, ale też się śmiała, więc ufam, że nie było to nic obraźliwego :D Na próbie - głupawka. Myślę, że to przez ten mróz. Lubię mróz, ale dziś to trochę przesadzili. A teraz jak zerkam za okno, to się słońce przedziera. I lodowisko niedługo uruchomią więc będą łyżwy. Hurraa!!! Dziś muzycznie tak. Idę na obiad!
Dobrego dnia wszystkim!!

sobota, 12 grudnia 2009

minus dwa

No to dwa dni z życia wyjęte jak nic.
Kocham dzieci, ale nie lubię się od nich zarażać. Ale stało się. W czwartkową noc dała o sobie znać grypa. I to ta wersja, która człowieka dosłownie ścina z nóg. Piątek caluśki przespałam. Jakby to powiedziała Pani eM "Taaaka impreza". Dziś trochę lepiej ale jutro to już muszę wrócić do normalnego żywota.
Nieskromnie, ale czymś się pochwalę, a co!
Ku mojej ogromnej radości zobaczyłam dziś za oknem śnieg. No w końcu grudzień mamy!
I wieczornie trochę skandynawsko w oryginalnym brzmieniu Maga basu i Mistrza fortepianu.
Odgrzebałam ich płytę z 2007 roku. Zachwyca na nowo.
Dobrego wieczoru!

wtorek, 8 grudnia 2009

dom

Czym tak na prawdę jest dom i gdzie właściwie go lokalizować?
Piszę "dom" w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie tylko budowlanym :)
Interesują mnie wszystkie "elementy architektoniczne".
Tak sobie wieczornie rozmyślam.

W ogóle wtorek przemknął niczym złodziej. Liczyłam, że dziś będzie słonecznie... mimo, iż z moich obliczeń nie wyszło słońce, to jednego jestem pewna. Wiosna będzie. Zapewniam!!
Jak to śpiewa klasyk "czas nas uczy pogody" :D

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Lubię poniedziałki.
Dziś machina tego tygodnia ruszyła. Będzie się działo. Lubię grudzień, bo coś się kończy zawsze. A przeczuwam, ze dużo zmian z nowym rokiem nadejdzie :)
I pozdrawiam imiennie Zuzię, Szczepana i Stefana.
Ot, przypadkowo dziś ich spotkałam i dużo radości te spotkania mi przyniosły. Także pozdrawiam :)



I Martę eM też pozdrawiam! I Maniakalna i Kiśla i państwa O.
Niech będzie dziś pozdrowieniowo!! :) I radości na wieczór.
Dobrego!!

niedziela, 6 grudnia 2009

end week endu

Sobota była szalona.
Niedziela niewiele mniej :)
Wiele dobrych spotkań. Zaplanowanych i nie.
Przeraziła mnie dziś jedynie parada "świętych Mikołajów" - komercha, kicz, tandeta.
Banda czerwonych przebierańców...
Widzę, że Santa Claus, doskonale wie, iż dzieci korzystają z dobrodziejstw współczesnej cywilizacji. Sprytne.
Taki wytwór współczesnej kultury. Nie lubię. Ale nie tylko o tym chciałam.
Wiele razy już to pisałam i pewnie nie jeden jeszcze napiszę.
Kocham ludzi. Zwłaszcza ludzi z pasją.
Ten zachwyca absolutnie. Marcin Wyrostek. Absolwent AM w Katowicach, zwycięzca ostatniej edycji programu Mam Talent. Wtedy usłyszałam go po raz pierwszy i po raz pierwszy Libertango Piazzolli (które kocham), wzbudziło we mnie takie emocje... Ten człowiek ma w oczach pasję.
To jest niezwykłe, zachwycacące, powalające, niepowtarzalne... ach...
Kocham muzykę właśnie za to, że wyraża niewyrażalne!!
Wieczornie spokojnie.
Dobrej nocy!

piątek, 4 grudnia 2009

week end

Ten tydzień się kończy. I dobrze.
Teraz znikam. Będę w niedzielę.
A wczoraj było mnóstwo ludzi. Spotkań, uśmiechów, życzliwości. Stęskniłam się. Dobrze jest czasem wrócić, choć na chwilę.
Dobrego weekendu wszystkim.
I pozytywnie. A co!

wtorek, 1 grudnia 2009

raz, dwa, trzy...

Raz
Zorientowałam się, że mój kalendarz dalej pokazuje listopad. A tu już grudzień. Szybko leci ten czas. Wszystko w mieście krzyczy o tym, że niedługo święta. Choinki na wystawach, kiermasz na rynku, niepodświetlane jeszcze anioły krakowskie, które co roku zdobią miasto. Tylko pogoda mało grudniowa. A mnie wcale nie świątecznie i trochę ten pęd i przedświąteczna 'gorączka', działają mi na nerwy.

Dwa
Dziś było bardzo pracowicie więc w nagrodę, oglądnę House`a, bo Aga zaintrygowała :)
Dużo radości przeplatanej niecierpliwością i spokojną niepewnością. Same sprzeczności :)
Od rana, towarzyszy mi myśl, że tak na prawdę wszystko co mamy, jest nam dane.
Dziękować trzeba! Ciągle!

Trzy
Lubię obserwować ludzi. Najbardziej, kiedy reagują na niecodzienność sytuacji.
Czekam na tramwaj. Kilka metrów dalej stoją dwie dziewczyny, które bardzo czule, okazują sobie wzajemne uczucia... Przyznam, że reakcje przechodzących, były zabawne. Moją było zaskoczenie. Potem w uszach 1,2,3 i przyjechał tramwaj. Wsiadłam.
Mam wrażenie. Dziwny ten świat. Coś się poprzestawiało. Ale to może tylko moje wrażenie.

...
Uwielbiam teksty Adama Nowaka. Od dwóch dni, mam 'fazę' na Raz Dwa Trzy.
W tą sobotę grają w Studio Klub i biletów nigdzie :(
Jestem nawet gotowa zmienić moje weekendowe plany wyjazdowe! No, ale wszystkiego mieć nie można :)
A w Rotundzie Jazzowo - biletów niet. Urocza pani w słuchawce rzekła, by próbować jeszcze przed koncertami. Jak to mówią, kto szybszy ten ma bilety.
Dobrze, że na House`a ich nie trzeba. Nawet TU.

Dobrej nocy!