No to dwa dni z życia wyjęte jak nic.
Kocham dzieci, ale nie lubię się od nich zarażać. Ale stało się. W czwartkową noc dała o sobie znać grypa. I to ta wersja, która człowieka dosłownie ścina z nóg. Piątek caluśki przespałam. Jakby to powiedziała Pani eM "Taaaka impreza". Dziś trochę lepiej ale jutro to już muszę wrócić do normalnego żywota.
Nieskromnie, ale czymś się pochwalę, a co!
Ku mojej ogromnej radości zobaczyłam dziś za oknem śnieg. No w końcu grudzień mamy!
I wieczornie trochę skandynawsko w oryginalnym brzmieniu Maga basu i Mistrza fortepianu.
Odgrzebałam ich płytę z 2007 roku. Zachwyca na nowo.
Dobrego wieczoru!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i nie tylko impreza ale i przygoda... wręcz szaleństwo... a wiadomo, że szaleństwo to coś co tygrysy lubią najbardziej :) och... takie jakiś dziwny ten komentarz... ale chciałam tak zamanifestować SZALEŃSTWO ;) :D
OdpowiedzUsuńej, w domu siedź, póki zarażasz. :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńManiak jak zwykle z miłością :) ale wczoraj już przemkłaś na króżgankach mi - to już się masz lepiej?
OdpowiedzUsuńp.s. Możdżer rozwala system :))) miodzioo