niedziela, 27 grudnia 2009

i po świętach...

... trochę zakręcona świętami jeszcze jestem (czyt. nic nie robieniem). Zapomniałam, że się umówiłam, dziś o 18.15 telefon i pytanie - "Asiu, gdzie jesteś?" i sprint po oblodzonych, srebrzyście dających po oczach, krakowskich chodnikach, tylko po to, by pusty autobus, który przyjechał trzy minuty za wcześnie, odjechał mi sprzed nosa. Teraz nocne porządki w papierach - bo nie mogę znaleźć jednej kartki, którą położyłam na wierzchu. Z tym, że ten wierzch był jeszcze pięć dni temu na szafce, która zmieniła swoją lokalizację. Teraz jest gdzieś, więc szukam. Mimo to nadal lubię poniedziałki (:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz