Niby po, a jednak jeszcze w trakcie.
Dopiero przy przeprowadzce człowiek jest w stanie zobaczyć ile rzeczy gromadzi, a z ilu nie korzysta.
Odczuwam ostatnio pewną łatwość w pozbywaniu się posiadanych przedmiotów.
Trzy dni wstecz były bardzo intensywne.
Jak zawsze u mnie wszystko na raz.
Ale ja chyba inaczej nie czuję że żyje :P
Trwający jeszcze, ostatni etap przeprowadzki przeplatany warsztatami muzycznymi, które były pięknym doświadczeniem.
Poprzedni tydzień to goście, przenoszenia, pakowania,
naleśniki w wykonaniu Ewy zjedzone z pomocą Szczepana i pana A.
Podróże, pociągi, dworzec, krakowska komunikacja miejska, telefony, rozmowy
i muzyka.
Dużo muzyki!
Dotarła do mnie przesyłka - prezent.
Prawie 30 płyt z historią jazzu!
I jak tu się nie uzależniać od muzyki??
Tu panowie, których słuchać przestać nie mogę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mmm. Uwielbiam ten rodzaj jazzu, taki klasyczny, oldschoolowy.
OdpowiedzUsuńże co? że pozbywasz się rzeczy? no co Ty nie powiesz... :) :*
OdpowiedzUsuńA co, chcesz trochę??
OdpowiedzUsuńWiesz, dla mnie teraz to czysta przyjemność :P